poniedziałek, 3 czerwca 2013

Czym jest wolność?

Ten post miałem napisać już jakiś ( ładny ) czas temu, zainspirowany komentarzem ptaszora ( znajdziecie go w top 10 komentarzy ), w którym wypowiadał się na temat pojmowania przez metalowców wolności. Miał kurde facet rację jak cholera.
Duże grono młodych ludzi, którzy zaczynają słuchać metalu, od razu robią wszystko by sprawić sobie glany, plecaki - kostki, skórzane kurtki, ćwieki i nie wiadomo co tam jeszcze. A gdy przejdziesz koło takiego na ulicy, spytasz na przykład czy kojarzy Geezera Butlera, to wybałuszy na ciebie oczy. Ja rozumiem, że młodzież w okresie dorastania z natury ma tendencje do manifestowania swojej niezależności i pokazywania wielkiego "fuck" wszystkim mądrzącym się dorosłym. Różnie da się to wyrażać: Można być hip - hopowcem, punkiem, rastamanem czy metalowcem. Moim jednak skromnym zdaniem, jeśli ktoś decyduje się przystąpić do jakiejś subkultury - albo zadeklarować przynależność do niej ( to wbrew pozorom różne rzeczy ) - najpierw powinien poznać skąd się ona wzięła, co stara się sobą reprezentować i czym tak naprawdę jest, dopiero potem obnosić się z całą tą otoczką z nią powiązaną. O manifestacji przynależności to już nawet nie wspominam, bo są ludzie którzy deklarują się np. jako metalowcy a nie znają takich kapel jak Tool czy nawet Saxon. Nie mówię już o znajomości jakichś podziemnych kapel, ale te podstawy chyba trzeba mieć ogarnięte? To raz.
Po drugie, wróćmy do tego ubioru. Rastamani mają dredy, metalowcy długie włosy i tę resztę o której wspomniałem, hip - hopowcy łyse czachy i te czapki z dużym daszkiem a punki chociażby kolorowe irokezy. Każdy członek wpisujący się w wygląd charakterystyczny dla jednej z powyższych subkultur chce manifestować takim wyglądem swoją wolność. Fajnie, chwała mu za to. Ale czy zna pochodzenie tego, co nosi i jak wygląda? Czy zna genezę pokazywanych gestów i znaków? Weźmy takich hip - hopowców. Idę o zakład, że prawie wszyscy sądzą, iż te ich czapki z symbolem Nowego Yorku są charakterystyczne dla ich subkultury. Otóż, mylą się. Nosząc się z takim czymś mogą równie dobrze wyrażać swoją przynależność do tzw. New York Hardcore, ruchu powstałego na początku lat 80, gdy powstawały np. takie grupy jak Agnostic Front. Ci - choć prezentuję inne wartości i muzykę - noszą się w wielu elementach podobnie. Również używają wspomnianych czapek i posiadają krótkie włosy. Ale któryż z hip - hopowców o tym wie? Młodzi adepci metalu również wielu rzeczy o używanych znakach nie wiedzą. Na przykład słynne "rogi szatana" - po prostu corn - czyli połączenie dwóch środkowych palców z kciukiem. O ile jeszcze sporo osób potrafi powiedzieć, że do masowego obiegu ten gest wprowadził śp. Ronnie James Dio, to już samej genezy pochodzenia niewielu wie. Myślą, że Ronnie go wymyślił, aby być bardziej "szatański" i "metalowy" ( w ogóle temat szatana a metalu jest bardzo ciekawy - myślę że  kiedyś skrobnę parę słów i o tych mitach ). Gówno prawda. Ronnie pochodził z rodziny katolickiej, był wychowany w tej wierze. Symbolu corna używała jego ciotka ( czy też babka, już nie pamiętam dokładnie ), gdy zobaczyła na ulicy jakąś dziwną kobietę. Według dawnych tradycji gest ten miał odstraszać czarownice i złe moce. Możecie to powtórzyć jakiemuś głąbowi, który widząc na waszej dłoni ten znak wyzwie was od demonów i zacznie kreślić znaki krzyża. 
Na koniec pragnąłbym poruszyć jeszcze jedną kwestię - najważniejszą moim zdaniem, stricte odnoszącą się do komentarza ptaszora. Drodzy wyznawcy metalu ( bądź też innych subkultur ) - ubieranie się w ćwieki, pokazywanie corna, słuchanie ciężkiej muzy nie czyni was wolnych. Wręcz przeciwnie - ogranicza. Spójrzmy na to logicznie. Jestem młody. Chcę być wolny, niezależny, inny, dołączam więc do jakiejś subkultury. Jednakże żeby do niej dołączyć, to muszę spełnić określone warunki - ubiór, muzyka, gesty. Moment... Mogę się mylić, ale czy pojęcie "wolność" samo w sobie nie uznaje czegoś takiego jak "muszę"? Gdzie mamy więc tę wolność? Można powiedzieć, że to przecież my sami decydujemy, że chcemy wyglądać tak a nie inaczej. Poprawka - to pragnienie przynależności do odrębnej społeczności decyduje za nas, jak będziemy wyglądać. Mnóstwo młodych nie potrafi skumać, jak można być metalem nie nosząc ćwieków, glanów i długich włosów. To nie jest wolność! Wolność to wewnętrzne określanie siebie samego tak, jak się chce. Da się więc słuchać Vadera i nosić czapkę z symbolem NY na głowie. Jeśli się tak komuś podoba, to czemu nie? Zaprawdę powiadam wam - jeśli chcecie przynależeć do jakiejś subkultury,  to się o niej dowiedzcie, a potem SAMI DECYDUJCIE czy chcecie wyglądać tak jak oni. Zbyt wiele mamy durnych młodych ludzi, którzy odeszli od swoich własnych przekonań na rzecz subkulturowych idei, dzięki którym są - jak twierdzą - "wolni". Też tak chyba kiedyś miałem, przez jakiś rok czy dwa lata, kiedy to usłyszałem po raz pierwszy w "Faktach" 40:1 Sabaton. Dosyć szybko przekonałem się, że to kompletny idiotyzm. Wiecie, co mnie do tego skłoniło? A no, nie uwierzycie. Intensywna lektura "Metal Hammer", gdzie podawano recenzje prog - rockowych albumów zahaczających nawet pod pop - rock, zachwyty łysego pana Remo Mendrocha nad metalowymi albumami czy fascynacje Macieja Krzywińskiego geniuszem Boba Dylana.
Aha, chciałem jeszcze coś w kontekście wiary napisać, choć już chyba wyraziłem się na temat w pierwszej części "Jak wygląda metal...". Otóż powtarzam po raz kolejny - metal nie koliduje z wiarą. Bo nie dawał by wolności. Skmińcie sobie np. taki zespół jak Narnia ( chrześcijański power/heavy metal ), albo książkę Marka LeVine "Heavy Metal Islam", w której, jak sama nazwa wskazuje, autor opisuje istnienie metalowej sceny w krajach muzułmańskich.
A ja? Jestem katolikiem, mam długie włosy, uwielbiam bluzy z kapturem, jeansowe koszule, luźne i wygodne buty, bluzki z nadrukami kapel i ich albumami oraz takie, które prezentują coś śmiesznego. Nie pogardzę też fajną koszulą, lubię się przecież czasami schludnie ubrać. Lakierki również mogę założyć, why not. Na niektórych imprezach trzeba mieć jednak trochę kultury i wiedzieć jak się ubrać. Poza ubiorem - z taką samą chęcią pojawię się na metalowym koncercie jak i na dyskotece czy mszy w kościele, a gdy do mojego odtwarzacza włożę "Painkiller" Judas Priest, godzinę później może się tam znaleźć np. "Seeiling to Philadelphia " Marka Knopflera ( choć aktualnie już nie mam, ale wiadomo o co chodzi ). I co? A no. Jestem wolny.

Tak na marginesie: Chciałem wam jeszcze zaprezentować genialny muzyczny twór. Każdy, moim zdaniem, bez względu na to czego na co dzień słucha powinien mieć choć odrobinę szacunku dla tych ludzi. Bo żeby tworzyć taką muzykę tylko za pomocą wokalu i perkusji? Żadnych gitar, basu, klawiszy, niczego! Przed wami Van Canto - jedna z najoryginalniejszych obecnie kapel na power/heavy metalowej scenie!



  
  

4 komentarze:

  1. "Nie ma wolności w naszych głowach, nie ma wolności - to puste słowa, nie ma wolności, do okoła dziwny świat, tu wolność nie istnieje, chociaż nie ma krat."

    Ktoś może nosić glany i słuchać metalu, jednocześnie nie znając jakiejś kapeli. Jeśli zachwouje się tak a nie inaczej, bo czuje, że dzięki temu jest sobą, to ma do tego pełne prawo. Nie trzeba znać wszystkiego, by kochać to, co już się zna.

    OdpowiedzUsuń
  2. ale podstawy chyba trzeba mieć ogarnięte? Co to za metal który nie zna Saxon? Albo Manowar? Chociaż nazwy powinien kojarzyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak czegoś nie znasz, to nie jesteś tru? Według mnie jeśli ktoś kocha metal i nie jest przy tym pusty, ewentualnie wygląda jak metalowiec (i nie robi tego na pokaz) to nim jest.

      Usuń
  3. Ja słucham może więcej rocka niż metalu, ale staram się mieć pojęcie i chociaż kojarzyć nazwy albo mniej więcej typ muzyki, jak gra zespół, tak więc Saxon, Manowar i nawet Tool (a także wiele innych) kojarzę, chociaż ich fanką nie jestem :)

    Osobiście nigdy nie czułam potrzeby wyróżniania się strojem, mam tylko dwie koszulki z logo kapel i nie mam glanów :P A kiedy poznaję nową osobę i mówię, że słucham rocka/metalu to osoba robi wielkie oczy i mówi: "A nie wyglądasz." Moim zdaniem nie trzeba "wyglądać". Można, jeśli to komuś pasuje, ale jeśli ktoś nosi koszulkę z logo Metaliki i zna tylko jeden ich utwór, to coś jest nie tak...

    Zgadzam się, że nie można poznać wszystkich kapel, ale nie zaszkodzi znać trochę historii muzyki, kilka nazwisk i tytułów płyt.

    Fajny blog, od dawna go obserwuję, jednocześnie zapraszam do siebie: http://omuzycesubiektywnie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń

Napisz, co o tym wszystkim sądzisz:) Zapisz się w tym szalonym blogu:)

P.S Zachęcam do reklamowania swoich blogów w komentarzach, ale w zamian za to oczekuję reklamy mojego bloga na waszych;) Zachęcam również do dodania bloga do obserwowanych, jeśli spodobały się wam te wypociny:) Z prawej strony pojawiła się także zakładka " Dodaj do " - możecie pomóc w promocji bloga dodając go do takich serwisów jak np. wykop.pl czy gwar.pl:) Również się nie obrażę:D