niedziela, 20 lutego 2022

Chłopak metalowiec wciąż na rockowym posterunku

Dziennik Młodego Metalowca. Czysty biznes

Nawet nie wiem, od czego zacząć. Targa mną w tym momencie tyle uczuć, że aż ciężko to jakoś sensownie pisać. Odkąd 6 lat temu skrobnąłem ostatnich kilka linijek na tego bloga nie sądziłem, że kiedykolwiek jeszcze coś na nim opublikuję. Pozostawiłem swoje pierwsze, najukochańsze dziecko w odmętach internetu, rzucając je na pastwę losu. Długo już nawet nie sprawdzałem co się na nim dzieje. Po prostu sobie trwał. Jak się okazało, trwał zaskakująco nieźle. Chłopak metalowiec wciąż żył.

Wzięło mnie dziś na sprawdzenie sobie, czy ta moja młodzieńcza stronka jeszcze żyje. Wiecie, to już 6 lat, wiele się u mnie pozmieniało. Starzeję się, naprostowałem w miarę (to mimo wszystko wciąż kluczowe słowo ) swoje kierunki życiowe i trochę inaczej egzystuję. No, jedno się tylko nie zmieniło. Wciąż piszę, a nawet żyję całkowicie tylko i wyłącznie z pisania. Bajer, co? Nie sądziłem, że to się kiedyś może spełnić, a jednak.

Odgrzewanie starych kotletów

Ale do rzeczy, bo znów się wkrada w mojej myśli lekki chaos. Co skłoniło, mnie żeby odgrzać tego starego kotleta, jakim jest Dziennik Młodego Metalowca? Nie uwierzycie. Względy czysto biznesowe. Brzmi to z leksza bezdusznie i materialistycznie, ale tak właśnie jest.

To, czym zajmuję się obecnie w życiu związane jest z szeroko pojętym content marketingiem oraz SEO. Prowadzę jeden portal, mam dużo zleceń indywidualnych na teksty, bawię się w pozycjonowanie w wyszukiwarkach, analitykę itp. Czyli płacą mi za to, co dotychczas robiłem dla zabawy. Marzenia można spełnić, znaczy się. 

Fakt, że udało mi się pójść taką ścieżką skłonił mnie do ponownego zastanowienia się nad rozwojem własnej marki. Długo nad tym myślałem. Ostatnimi laty sporo podróżowałem po świecie, zebrało się z tego mnóstwo historii, trochę materiałów filmowych, dużo zdjęć. A że podróże, obok pisania to moja druga największa miłość stwierdziłem, że sobie to połączę. Tak oto postanowiłem nieco przerobić dotychczasowy fanpage Dziennika Młodego Metalowca na facebooku. Chłopak metalowiec co prawda wciąż czuje bluesa, postanowił jednak pójść nieco inną ścieżką i zacząć od nowa.

Chłopak Metalowiec powraca w nowej odsłonie

Powody były różne. Uznałem, że formuła Dziennika stała się nieco, hm, dziecinna, poza tym długo już nieruszana. Może się mylę, nie wiem, sami oceńcie. W każdym razie dziś fanpage znajdziecie na fejsbukach pod prostą nazwą - Finian. Tak, jak mnie zwali. Może się to jeszcze zmieni, zobaczymy.

No dobra. Założyłeś sobie nowego fanpage, przygotowujesz się do uruchomienia nowego, bardziej profesjonalnego bloga, to po co ruszasz z Dziennikiem? A no właśnie. Patrzcie na to.

Okazało się, że w samym tylko lutym, po 6 latach nieobecności blog ten zaliczył prawie 200 wyświetleń. Kminicie? Ja nie. 200. UNIKALNE WEJŚCIA NA STRONĘ. A to oznacza, że ludzie wciąż odnajdują bloga w wyszukiwarkach, i, co dziwne, na innych witrynach. Bo to z google oraz innych stron przekierowań jest najwięcej. Chłopak metalowiec wciąż kurna żyje. 

Młody Metal wiecznie żywy 

Naprawdę, ciężko mi było w to uwierzyć, ale jednak, moja pisanina tutaj wgryzła się w wyszukiwarki mocno i ludzie wciąż ją odnajdują. Z tego względu decyzja była prosta - pomimo tego, że idę inną, bardziej profesjonalną ścieżką (mam nadzieję!) i  w nieco inny, bo podróżniczy (ale wciąż rockowy!) kontent nie mogę tego bloga porzucić. To jednak zbyt cenne źródło promocji. Skur*ysyńsko trochę brzmi, co? xd 

Oczywiście nie miałem w planach go kasować, w końcu to moje pierwsze, ukochane dziecko, przy którym chłopak metalowiec dorastał. Niemniej nie chciałem go też ruszać. Stwierdziłem jednak, że skoro został już zbudowany takich ruch, to nie można z niego zrezygnować. Ze względów biznesowych. 

Ale wiecie, naprawdę fajne uczucie napisać coś znowu w tym starym, bloggerowym panelu i poczuć się, jakbym miał znowu 20 lat. Pewnie ciężko wam to zrozumieć, ale naprawdę przez chwilę znowu poczułem znajome dreszcze. No bo ja to wciąż jednak kocham metal, i rocka, i podróże... a ten blog to zawsze będzie przypominać mi młodzieńcze lata. 

Co dalej? Rock'n'roll. Blog podróże 

Jak więc będzie wyglądać będzie sytuacja? A no, następująco. Obecnie zacząłem rozwijać swojego nowego fanpage, który nazwałem na chwilę obecną Finian. Być może ulegnie to zmianie i będzie coś w stylu Finian Travel albo Finian - Life is rock'n'roll (taki jest dopisek w tle fanpage). Projektuje logo, wbijam z kanałem na yt. Prawdę mówiąc wciąż mam wątpliwości, czy aby nie pozostać przy nazwie Dziennik Młodego Metalowca. 

Z pewnością otwieram nowego bloga, na domenie pl, zrobionego już w sposób profesjonalny. No bo umówmy się, kocham to miejsce tutaj, ale w dzisiejszym świecie taki look już nie przejdzie xd Cóż. Mam ogromny sentyment do tej nazwy. Być może też łatwiej by się dało nowy projekt wypromować? Cholera wie.

Jak udało się wam dotrzeć do końca to dajcie znać, co myślicie. Tutaj, na starym Dzienniku docelowo będę wrzucał posta raz na 2 - 3 tygodnie z opisem, co się aktualnie dzieje, co polubić, gdzie bywać, jak mnie wspierać itp. Bo jednak ludzie zawsze będą tu wbijać. 

Póki co, zapraszam do wejścia i polubienia w to miejsce: 

Finian - Life is rock'n'roll

Śledzenia na instagramie:

Finian 

Oraz do subskrybowania na youtube:

Finian YouTube


Natrętne myśli (że wszystko idzie ku dobremu)


Zobaczymy, jak się projekt potoczy, ale póki co jest nieźle. Jak mówiłem, żyję sobie z budowania contentu ostatnio, także i czasu na to jest. A może faktycznie zachować nazwę Dziennik Młodego Metalowca, hm? Cóż, jeśli tu jeszcze jesteście, dajcie znać. Jak zawsz na tym blogu zostawiam was z dobrą, metalową nutką na wieczór... Jeśli chodzi o heavy metal zespoły wam podsyłałem różne, ale ci panowie to czyste złoto. A i dodatkowo jeszcze zostawiam moje filmiki na youtube. Zapraszam. Wypatrujcie kolejnej rockowej inwazji! Bo wiecie. Ja to wciąż kocham metal. I podróże. I kocham rock. A co.