poniedziałek, 6 maja 2013

Wywiad z Piotrem Brzychcym z Kruka!

Panie i panowie, chłopcy i dziewczęta! Dla tego tutaj skromnego bloga i jego autora nadeszła wiekopomna chwila! Oto bowiem, udało mi się przeprowadzić kolejny - tym razem już w pełni ( mam taką cichą nadzieję przynajmniej ) profesjonalny - wywiad. Z kim? Matko jedyna, wciąż mi się palce trzęsą, gdy to piszę... Z PIOTREM BRZYCHCYM! Tak, to ten sam gość który nagrał z bardzo popularnym ostatnimi czasy w Polsce zespołem Kruk cztery genialne hard rockowe płyty, w dodatku odpowiadając za większość kompozycji! Kminicie, jaki bajer? Czegoś takiego to tu jeszcze nie było, jak żyję... Leży przede mną jeden z archiwalnych numerów "Metal Hammera", na którego okładce widnieje cała kapela z Piotrkiem ( zwracałem się do niego "pan" rzecz jasna, ale się zbuntował ) na czele a za moment na moim blogu ma się ukazać przeprowadzony z nim wywiad! Przeze mnie! No, odpływam po prostu z niewysłowionej radości... Normalnie prawie jakbym Nirvanę osiągnął... ( Dobra, dobra wiem, poniosło mnie trochę. Ale szał jest! ) Zapraszam więc do lektury wywiadu, z którego dowiecie się m.in. o gitarowych inspiracjach Piotrka i pomysłach na nową płytę.


Metalurg: Czy od dziecka twoim marzeniem była gra w rockowej kapeli?



Piotr: Mógłbym pokusić się o odpowiedź pozytywną, ponieważ wydaje mi się, że faktycznie obok tego podstawowego marzenia jakim było samo granie na gitarze, już we wczesnym dzieciństwie kiełkowało we mnie marzenie grania w zespole rockowym. Na wzór tych największych, AC/DC, Cream, Jimi Hendrix Experience, Status Quo, a z czasem Deep Purple, Led Zeppelin, Black Sabbath i Rainbow. To było trochę jak grawitacja, która po prostu funkcjonuje i w normalnych warunkach nie jesteś w stanie się od niej uwolnić. Jako nastolatek, rzuciłem gitarę, na której w zasadzie nie potrafiłem jeszcze grać, ale po pewnym czasie chęć do grania powróciła do mnie ze zdwojoną siłą. Kiedy po raz pierwszy zagrałem z zespołem, przepadłem całkowicie i ten stan trwa niezmiennie do dziś. Pamiętam, że graliśmy wtedy w klasycznym trio, gitara, bas, bębny, a pierwszym utworem był Smoke On The Water. Poczułem siłę współgrających ze sobą instrumentów, magię muzyki, którą można się bawić w czasie rzeczywistym. Poczułem się jak dziecko w najbardziej wypasionej piaskownicy na świecie.



M: Którzy gitarzyści zainspirowali cię do tego, aby sięgnąć po ten właśnie instrument?



P: Pierwszym gitarzystą, który sprawił, że nabrałem ochoty do grania był oczywiście Jimi Hendrix. Choć pamiętam, że w tym samym czasie fascynował mnie także Eric Clapton. Pamiętam jednak, że Hendrix od razu zdecydowanie bardziej mnie porwał. Dzikością grania, szaleństwem na scenie, nieokiełznanym wizerunkiem. To był zdecydowanie największy bohater mojego wczesnego dzieciństwa. Zdeklasował go w pewnym momencie Jimi Page, ale tylko na chwilę, bo gdy w TV zobaczyłem co na scenie wyprawia Ritchie Blackmore z zespołem Rainbow i uświadomiłem sobie, że jest to także gitarzysta Deep Purple, to nie było już odwrotu. Blackmore wyszedł w moim rankingu ulubionych gitarzystów na absolutne przodowanie i tak jest do dziś.



M: Nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że muzyka Kruka w dużej mierze inspirowana jest dokonaniami gigantów z Deep Purple. W jak wielkim stopniu ten zespół miał wpływ na twą muzyczną drogę?



P: Miał ogromny wpływ i to nie tylko na muzyczną stronę mojego życia. Miłość do tych wszystkich zespołów, z Deep Purple na czele stała się w pewnym momencie sposobem na życie, najlepszą karmą, może nawet i w jakimś sensie religią. Wymieniam w pierwszym pytaniu kilka nazw ulubionych zespołów, jednak nie ma wątpliwości, że to magia purpury podziałała na moją muzyczną ścieżkę najbardziej. Kruk jest w pewnym sensie zniewolony tą inspiracją i choć bardzo często próbuję się od niej oderwać to i tak ten najważniejszy pierwiastek pozostaje niezmienny. Teraz, kiedy mam już pełna świadomość, pełny obraz tego wszystkiego, wiem, że to co dzieje się mojej głowie i w moim sercu w kontekście tych inspiracji i jednoczesnej chęci uwolnienia się od nich, ma korzystny wpływ na muzykę, którą tworzę.





M: Kruk, po wydaniu ostatnich dwóch świetnych płyt i sporej liczbie koncertów urósł do miana jednego z najbardziej znaczących zespołów na polskiej scenie rockowej. Odczuwasz z tego tytułu jakąś presję? Bycie gitarzystą takiego zespołu to chyba spora odpowiedzialność?



P: Nie odczuwam żadnej presji gdyż robię to co kocham i nawet niezwykle odważne eksperymenty jak gościnny udział Piotra Kupichy na płycie It Will Not Come Back, albo single z nowej płyty – Gdyby Upadł Świat i Jestem Bogiem, bądź współpraca z producentem, który na co dzień para się muzyką pop, nie mają wpływu na rockową naturę twórczości Kruka. Nasi fani, którzy są przecież przede wszystkim fanami światowej muzyki rockowej, mają w sobie dużo elastyczności i choć mówi się, że w Polsce nie ma tolerancji w tym względzie, to na tym naszym muzycznym podwórku wszystkich chwyty są dozwolone, oczywiście jeśli poruszamy się w ramach rockowej przyzwoitości. Prawdziwa odpowiedzialność to bycie liderem tego zespołu, to bycie rozsądnym i trzeźwo myślącym współpracownikiem, to bycie kumplem w zespole. To są najwyżej ustawione poprzeczki, bo czasem ludziom ze sobą po drodze, a czasem absolutnie nie i nagle okazuje się, że cierpi na tym zespół, a pośrednio może także ucierpieć muzyka. Dlatego robię wszystko co w mojej mocy aby w ekipie panował spokój, ale i pełna świadomość tego na jakich zasadach to wszystko funkcjonuje będąc jednocześnie stróżem muzyki, bo ta jest mimo wszystko najważniejsza.





M: Życie gwiazdy rocka większości osób kojarzy się z imprezami, zabawą, gorącymi panienkami...  Czy tak jest w istocie?



P: W pewnym sensie tak jest. Im więcej gramy tym więcej imprezujemy, im większe sukcesy osiągamy tym chętniej nas zapraszają tu i tam, a to wiąże się także z pewnym stylem życia. Mamy jednak proste podziały w zespole. Perkusista zajmuje się alkoholem, realizator zajmuje się panienkami, basista później pociesza rozżalone panienki po realizatorze, a klawiszowiec ma w sobie siłę spokoju, która później sprowadza nas na właściwą drogę. Acha, nie napisałem o sobie.. więc gitarzysta zajmuje się muzyką ;).



M: Masz już gotowe jakieś numery na nową płytę?



P: Pomysłów jest cała masa, ale to wciąż proces, który jest w fazie krystalizowania. Mam dwa, może trzy utwory, które już są w 90% gotowe, ale jestem gotów je wywalić jeśli moje zmysły mi to podpowiedzą. Działamy w Kruku bardzo spontanicznie i jak sądzę w ten sposób podejdziemy do następnej płyty. Wydaje mi się jednak, że już na tym etapie mogę powiedzieć, że będzie wielce różnorodna, że będzie przesycona różnymi klimatami. Nie będzie tylko riffów gitarowych grających unisono z Hammondami. Będzie sporo klimatu i energii wynikającej z aranżu. Czuję, że podstawą tej płyty musi być klimat, jakaś taka opowieść, która porwie słuchacza w odległe krainy, w których będzie mógł poczuć wolność i zdystansować się do otaczającego świata, do często szarej rzeczywistości. Oczywiście, to tylko i wyłącznie spekulacje, które coraz częściej wypełniają moje myśli.



M: Jak wygląda taki proces kompozytorski? Wolisz pisać w domu, na spokojnie, czy może - jak to również czyni wiele kapel - podczas trasy?



P: Piszę tylko wtedy gdy mam natchnienie, gdy czuję, że muszę to zrobić. Dlatego zdarza się pisać w domu, ale także zdarza się pisać w kiblu pociągowym na trasie Katowice – Warszawa. Czasem jadę na rowerze i nagle coś mnie olśni, to jest jak piorun z nieba, wtedy szybko na dyktafon notuję pomysł, a później intensywnie nad nim pracuję już w domu. Nie ma reguł, nie ma recepty. Wszystko dzieje się spontanicznie, jednak nie pozwoliłbym sobie na nagrywanie jam session w studiu i łuskanie z tego muzyki. Muzyka, w tym fundamentalnym odcinku musi być dopracowana i przemyślana. Później, praca w studiu, nad aranżem, czy nad smaczkami różnej maści to już inna bajka, tam można się bawić, ale korzeń musi być zdrowy i silny.



M: Na koniec powiedz jeszcze, gdzie w najbliższym czasie będzie można zobaczyć Kruka na koncertach.



P: Najlepiej sprawdzać to na stronie kruk.art.pl. Dostajemy sporo zapytań, ale nie chcemy grać wszędzie. Dlatego najlepiej sukcesywnie to sprawdzać. Latem zagram kilka dużych i ważnych koncertów, ale nie zostały jeszcze oficjalnie ogłoszone dlatego i ja wstrzymam się od dyskusji na ten temat. Koło koncertowe na rynku muzyki rockowej w tym kraju toczy się trochę jak koło fortuny, więc my zawsze czekamy na te najlepsze warunki. Najbliższy koncert 18 maja w Dąbrowie Górniczej, w naszym mieście. Tam rozwijaliśmy skrzydła, tam wydarzyło się wiele historyjek związanych z Krukiem, więc liczę na to, że koncert będzie wyjątkowy.

Na koniec przedstawiam jeden z utworów Kruka i zdjęcie kapeli, dla tych którzy jeszcze nie skumali, z kim tak naprawdę jest ten wywiad :)
                                 
       
                 Piotr Brzychcy - pierwszy z prawej :)

P.S. Wokalista Tomasz Wiśniewski ( po lewej od Piotra ) rozstał się z zespołem, który aktualnie poszukuje nowego członka na to miejsce. Próbki swoich umiejętności możecie wysyłać na mejla: krukvoice@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz, co o tym wszystkim sądzisz:) Zapisz się w tym szalonym blogu:)

P.S Zachęcam do reklamowania swoich blogów w komentarzach, ale w zamian za to oczekuję reklamy mojego bloga na waszych;) Zachęcam również do dodania bloga do obserwowanych, jeśli spodobały się wam te wypociny:) Z prawej strony pojawiła się także zakładka " Dodaj do " - możecie pomóc w promocji bloga dodając go do takich serwisów jak np. wykop.pl czy gwar.pl:) Również się nie obrażę:D