niedziela, 24 czerwca 2012

Początek wakacyjnej przygody

Wczorajszym dniem rozpocząłem wraz z kumplami letni sezon - mianowicie wybraliśmy się do pobliskiej miejscowości ( Zdzieszowice, może znacie, słynne Zakłady Koksownicze ) na basen. Od bodajże zeszłego roku wyremontowany, a więc stylowy, szałowy i w ogóle full wypas. Na basenie, jak to na basenie - skacze się do wody, wygłupia, gra w siatkę. Jednakże jest też grupa osób, która jeździ w takie miejsca w zupełnie innym celu - mianowicie żeby popatrzeć i "zapolować" na płeć przeciwną. Głupio to brzmi, wiem ale tak mniej więcej wygląda.
Nasza męska 3 - osobowa grupka z pewnością nie jechała tam żeby tylko leżeć na ręczniku i zachowywać się tak jak to napisałem wyżej. Chcieliśmy się po prostu fajnie pobawić, jak to zwykle bawią się kumple czy kumpele, albo jedno i drugie. Jednakże czasami zdarzają się sytuacje, w których okazuje się, że "polowanie" na kogoś nie było konieczne, bo "ofiary" ( ależ określenie ) przychodzą same :) ( notabene one myślą w odwrotny sposób niż ja teraz - to moja osoba jest dla nich zdobyczą ).
Słoneczko przyjemnie przygrzewało, a my właśnie leżeliśmy na  ręcznikach, mniej więcej od kwadransa bo wcześniej byliśmy w wodzie. Chłopaki rzucili tylko jedno hasło i znów ruszyli w kierunku basenu. Ja co prawda poszedłem za nimi ale nie zamierzałem póki co ponownie się zamaczać, gdyż po prostu było mi zbyt przyjemnie (  w sensie przyjemnie ciepło ). Założyłem swoją czapkę ( daszkiem do tyłu ) na której widniało wojskowe moro i logo przywodzące trochę na myśl GunS N' Roses, nie mające z nimi jednak nic wspólnego. Usiadłem wygodnie na ławce, rozkładając na boki ręce i obserwowałem pływających ludzi. Nagle po swojej prawej ręce zauważyłem "ofiary", które patrzyły na mnie i śmiały się. Już od jakiegoś czasu na mnie spoglądały ( i być może nie tylko na mnie ), ale teraz szykowało się coś więcej... W każdym razie coś wisiało w powietrzu.
Nie myliłem się, a jakże. Ani się obejrzałem, a już we trzy do mnie podeszły i usiadły obok mnie. Śmiały się jak nie wiem, ale to raczej można było uznać tylko za plus ( chyba ). Już chciałem nawet zapytać, czy panie do mnie, ale się powstrzymałem. Zamiast tego zacząłem rozpaczliwym wzrokiem spoglądać na kumpli, którzy stali w wodzie na drugim końcu basenu i lali się ze mnie niemiłosiernie. Doszło nawet do tego, że ukradkiem machałem rękami i robiłem miny, oczekując jakiejś pomocy. Czułem się jak niewolnik w klatce, który zaraz miał wstąpić na arenę i zostać rozszarpany przez wygłodniałe lwy.
Wtem jedna "ofiara" ( no dobra teraz już jasno trzeba powiedzieć " łowca " ) odeszła. Zostały dwie. Nie żeby to poprawiło moje położenie, w żadnym razie. W pewnym momencie pomyślałem nawet, że skończę jak ci żeglarze co to zostawali zaczarowani przez piękne syreny w starych morskich legendach.  Z tego co pamiętam, żaden z nich długo nie pociągnął po spotkaniu z taką istotą.
Nagle usłyszałem że z mojego prawego boku dobiega jakiś dźwięk. Po chwili zdałem sobie sobie sprawę, iż jest to dźwięk kierowany do mnie. Mało tego, to były słowa!
- Hej, moja koleżanka chciałaby do ciebie zagadać, ale się wstydzi. - powiedziała " łowczyni " siedząca najbliżej mnie. Poznajcie się, Klaudia ma na imię. - " łowczyni " rozchyliła jeszcze usta, najpewniej licząc na omotanie moje duszy swoim zniewalającym uśmiechem. W tamtej chwili porównanie do syreny było jak najbardziej wskazane i trafne.
"Dobra tam,  kit z tymi morskimi stworami! Właśnie tu do ciebie ktoś zarywa! Obudź się, obudź! Zrób coś, tylko nie rżnij głupa! " - tak w telegraficznym skrócie zaczęły kształtować się moje myśli. Nie byłem do końca pewien, jak się zachować. Musiałem przyswoić wpierw do swego umysłu pewną dozę informacji, a dopiero potem działać. Tylko weź tu kurde zrób to wszystko w ułamku sekundy...
Przyjąłem więc wpierw najpewniejszą z możliwych strategii, czyli spokojne i kulturalne przedstawienie się. To chyba nie mogło wywołać nic złego.
- Witam, Paweł jestem. - podałem rękę Klaudii, a zaraz potem to samo uczyniłem z drugą " łowczynią " której na imię było Martyna.
Jak można się było spodziewać, od razu zleciały się wszystkie koleżanki z którymi po kolei się witałem. Zaczynałem czuć się coraz bardziej komfortowo, nie powiem. Choć nadal do końca nie wiedziałem co czynić mam ( takie przestawianie szyku wyrazów w zdaniu podobno kiedyś było bardzo popularne ). Ale cóż tam ( dobra wiem, nie zaczyna się od "ale" ), brnąłem dalej. Dowiedziałem się, że są ze Zdzieszowic i są rok czy dwa młodsze ( czyli tak akurat ).
Po krótkiej wymianie grzecznościowych zwrotów i przełamaniu pierwszych lodów ( dobra, trzeba walić prosto z mostu - to one je przełamały, to one w ogóle wszystko zainicjowały ) powiedziały "pa" i poszły obgadać, jak to "łowczynie", nowo zawiązana znajomość ( i najpewniej także mnie ).
Moment, moment! We wcześniejszym fragmencie pominąłem jeszcze jedną istotną rzecz. Mianowicie wypowiedź Martyny, która określiła mnie mianem " przystojniak " ( i to wcale nie zostałe wyrwane z kontekstu ). No cóż, nie powiem, miło mi wtedy było, nawet bardzo. Tym bardziej że usłyszałem to z ust "łowczyni", która prawdopodobnie zna się na rzeczy. No, w końcu płeć przeciwna zaczęła dostrzegać że jestem atrakcyjną partią ( leję się z tego określenia, a jednocześnie myślę że jestem idiotą pisząc o sobie w ten sposób :) )!
Dobra, koniec tych komplementów, jak na razie. Musiałem oczywiście zdać kumplom relację, co i jak. W sumie żałowali, że nie podeszli. Ujmując rzecz ściślej - Jeden z nich zamierzał wtedy podejść ale drugi odwiódł go od tego pomysłu, argumentując swoje stanowisko jednym z najbardziej wyświechtanych frazesów w historii: " Chcę zobaczyć, co zrobi ". Nie no, naprawdę ładnie z jego strony zostawiać tak kumpla na pastwę losu.
Po jakimś czasie we trzech walnęliśmy się na tę ławkę. One patrzyły się na nas ciągle, ja tylko czasami zerkałem. Ci dwaj nie robili podobnych rzeczy nie chcąc najpewniej podpaść już na starcie. No i poza tym już później nic się nie wydarzyło. A, jak wychodziły z basenu to nam pomachały i znów promiennie się do nas uśmiechnęły.
Szybki koniec wakacyjnej przygody? A jednak nie...
Dziś wchodzę sobie kulturalnie na fejsa, jak gdyby nigdy nic. Nagle patrzę: " Ola taka i taka " (  reszta danych utajniona, wiecie jak to jest ) zaczepiła cię, odpowiedz na zaczepkę. Taa... Wygląda więc na to, że wrócimy na ten basen prędzej niż planowaliśmy. Ot tak, zobaczyć co z tego wszystkiego wyniknie...
Widać metalowcy nie grający w żadnej kapeli też mogą być pożądani ( o kurde, ale suchar < bo to o mnie > ). Kolejny dowód na to, iż moje długie włosy mają prawo się komuś spodobać... ( Słyszysz rodzinko, słyszysz?! ) I wcale nie musi to być uchlany w trzy... tyłki stary metal krzyczący przy każdej okazji " Slayer Ku*wa " tylko zwyczajna, miła i ładna dziewczyna ( wybaczcie, musiałem się dowartościować :) ).   

7 komentarzy:

  1. Jeszcze nie widziałem takiego idioty

    OdpowiedzUsuń
  2. Człowieku one to robiły by z Cb złachać a Ty to na serio brałeś hahaha...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak możesz mnie zdradzać ty transfer .! Twoja żuu :*

    OdpowiedzUsuń
  4. A potem sie obudziłeś ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. oo koleś. masz nieźle naryte w głowie. może byś napisał jaka była reakcja Klaudii jak podszedłeś do nas z kolegami jak już wychodziliście z basenu? xd. jeśli wziąłeś na serio to, co MARTINA( nie Martyna) mówiła to pozdrowienia xdd.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty to jednak jebnięty jesteś...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ludzie wyluzujcie! Skoro czytacie tego bloga to trochę szacunku ok? Jeśli nie macie nic lepszego do roboty to chociaż czytajcie te wpisy krytykując je w sposób sensowny i tylko, gdy faktycznie na to zasługują... Karolina

    OdpowiedzUsuń

Napisz, co o tym wszystkim sądzisz:) Zapisz się w tym szalonym blogu:)

P.S Zachęcam do reklamowania swoich blogów w komentarzach, ale w zamian za to oczekuję reklamy mojego bloga na waszych;) Zachęcam również do dodania bloga do obserwowanych, jeśli spodobały się wam te wypociny:) Z prawej strony pojawiła się także zakładka " Dodaj do " - możecie pomóc w promocji bloga dodając go do takich serwisów jak np. wykop.pl czy gwar.pl:) Również się nie obrażę:D