czwartek, 18 sierpnia 2011

Koncertów! Kapel! Metalu!!!

Gorąca letnia noc. Leżę sobie w łóżku, podjadając winogrona i czytając gazetę. O muzyce rockowej. Brnę przez wywiady, recenzje, czy jeszcze inne rubryki, starając się wyhaczyć kapelę lub twórcę, którego warto będzie posłuchać. Wszystko pięknie ładnie, bo ja ogólnie o takich rzeczach bardzo lubię czytać i czynię to często. Aż do momentu, gdy znajdę się przy relacjach koncertowych. Wtedy znów, cholewa, skacze mi ciśnienie.

Dobra, może z leksza przesadziłem, ale trochę mnie to wkurza. Cóż takiego? Koncerty! Dlaczego, można zapytać. A dlatego. Pochodzę z małej miejscowości, w której praktycznie nic ciekawego się nie dzieje ( poza paroma wyjątkami ). Gdy tak patrzę, jak się podniecają że w Warszawie zagrała wielka czwórka albo odbyła się kolejna edycja Metal Hammer Festival. Jasne, że fajnie. Lecz pytam się, czemu tam, skąd ja jestem nic takiego się nie organizuje?! No, nie żeby od razu AC/DC przyjechało, ale chociażby jakieś małe, nieznane kapele, które przecież w ten sposób też mogłyby się nieźle promować. A gmina aż tak bardzo by się znów nie wykosztowała. Ale nie! Muszą zapraszać jakieś Włoskie Modern Talking, w dodatku jednoosobowe, żeby ludzie mogli pohasać. Pewnie, że publika tego chce, ale są też ludzie ( i to nie tylko u mnie, ja to wiem! ) którzy pragnęliby posłuchać czegoś innego. Cóż to za problem dać chociażby czterdziesto minutowy set jakiejś obiecującej rockowej kapeli a potem bawić się w rytmach disco polo? Żaden. Ale większość sołtysów, burmistrzów czy innych wójtów tego nigdy nie zrozumie. Holender, czy w tym świecie jest jeszcze miejsce na metal?! To już nie lata 80' ani 90'. Dlaczego więc Behemoth ma w naszym kraju złotą płytę a Acid Drinkers wygrał w kategorii zespół roku na festiwalu w Opolu?! A no dlatego, że w tym świecie jednak trochę miejsca na ten metal jest. Bo ludzie chcą tego słuchać. Szczególnie młodzież. Ta muzyka to symbol buntu, wyraża emocje, uwalnia ukrytą, nawet bardzo głęboko, dziką energię! Dlatego też smuci mnie, że aby dostać się na koncert rockowy , i to jeszcze jakiegoś przeciętnego zespołu, muszę zawalać 40 kilosów. A i tak tych koncertów jest może kilkanaście w roku. Jedyne godne zapamiętania wydarzenia ostatnich miesięcy to występy Dżemu i T. Love w pobliskich miejscowościach ( Ok, dwudziestotysięcznych miasteczkach ). Poza tym lipa. Żałość człowieka ujmuje.
Ale zaraz. Może to tylko Polska? Polska, której rynek muzyczny jest w opłakanym stanie. I dotyczy głównie muzyki metalowej i rockowej właśnie. Czy to się kiedyś zmieni? Podobno już się zmienia. Zobaczymy tylko, czy na lepsze, czy też na gorsze, i, przede wszystkim, czy w ogóle się zmieni... Zarówno tych, którzy są powyższym słowom przychylni jak i tym, którzy sądzą odwrotnie zachęcam do pisania komentarzy, aby wyrazić swoje opinie w tym temacie.

1 komentarz:

  1. Eh, nie narzekaj, ja też w małej miejscowości mieszkam i nic się tu nie dzieje i nigdzie blisko nigdy nie ma żadnych koncertów. Jak będziesz mógł to pojedziesz do Warszawy na koncert i git. Im dłuzej żyjesz tym masz większe horyzonty, kiedys nie bedzie przeszkodą pojechać do stolicy na koncert. ; P Wbijaj do mnie i obserwuj!

    OdpowiedzUsuń

Napisz, co o tym wszystkim sądzisz:) Zapisz się w tym szalonym blogu:)

P.S Zachęcam do reklamowania swoich blogów w komentarzach, ale w zamian za to oczekuję reklamy mojego bloga na waszych;) Zachęcam również do dodania bloga do obserwowanych, jeśli spodobały się wam te wypociny:) Z prawej strony pojawiła się także zakładka " Dodaj do " - możecie pomóc w promocji bloga dodając go do takich serwisów jak np. wykop.pl czy gwar.pl:) Również się nie obrażę:D