czwartek, 11 lipca 2013

Tajemnice zamkniętej szafki

Robiłem ostatnio przy okazji porządków przegląd swojej półki, do której nie zaglądałem już długi czas. Będzie gdzieś tak z parę lat co najmniej... Lubię taką robotę, wbrew pozorom. Ileż ja tam rzeczy z dawnych lat ( zabrzmiało to, jakby mówił jakiś starszy człowiek, nie? ) znalazłem, a o których już zapomniałem! Cóż. Jestem sentymentalny. Może to dobrze, może to źle, w każdym razie przyjemność sprawia mi powspominanie sobie czasem minionych dni ( znowu ten podstarzały patos ). A ta półka okazała się prawdziwą kopalnią rzeczy, które mimowolnie skłaniają człowieka do przywrócenia w głowie wspomnień... Zeszyty, których marginesy pogryzmolone były najróżniejszymi bohomazami, wierszykami, karykaturami i wszystkim tym, co w jakiś sposób mogło zabić czas na wyjątkowo nudnej lekcji. Stare rakietki do ping - ponga. Nie wiedzieć czemu, w podstawówce wszyscy mieli na tym punkcie prawdziwego bzika - co przerwę ( w zimę, bo w lato to inne rzeczy były do roboty ) biegało się do holu, gdzie stał rozłożony stół i grało w "kółeczko", czy jak to się nazywało. W każdym razie toczone heroiczne boje, po których wybuchały płomienne kłótnie, kto ile ma "gwiazdek" ( 1 wygrana = 1 gwiazdka ). To była zabawa! Zaraz obok rakietek znalazłem jakieś dzienniki, w których pisałem pierwsze opowiadania, też jeszcze chyba z czasów podstawówki. Uśmiechnąłem się, widząc niedokładność i chaotyczność tych wszystkich słów. Pamiętam, jaki byłem dumny, że udało mi się coś napisać! Dalej udało mi się znaleźć zeszyty do nut, z czasów szkoły muzycznej. Kurde, tu dopiero przyszły wspomnienia! Szczególnie genialne lekcje teorii z panią S. ( nawet jeśli podanie nazwiska niczym by nie groziło, to i tak bym go nie podał - ta baba to samo zło, naprawdę. Lepiej jej nie poznawać ), która dzwoni do matki że "Paweł robi na lekcji łabędzie rączki", cokolwiek by to miało oznaczać. Nie wspominając już o aferze, gdy kierowany chęcią zemsty na wrednej profesorce ( miałem jakieś 10 lat ), napisałem jej na sprawdzianie że motety były popularne wśród małp, madrygały  wymyślono w Ugandzie a chorały gregoriańskie śpiewano głównie w Zimbabwe. Pół roku cała szkoła muzyczna miała z tego polew... Nad zeszytami z nutami znalazłem wyblakłe i poplamione kartki z zadaniami szachowymi, też jeszcze z czasów podstawówki, ale też i części gimnazjum. O, znowu pojawiły się wspomnienia... Cieszę się, że za młodu udało mi się na tę grę w naszym klubie załapać. Nigdzie indziej nie dało się odnaleźć takiej atmosfery, jaka panowała na tych wszystkich dziecięcych turniejach. A ilu nowych ludzi się poznawało! W zasadzie dalej się poznaje, skoro się wciąż gra. Ale te czasy dzieciństwa... Bezcenne. Wyżej znalazłem jeszcze jakieś stare puzzle, których nigdy nie ułożyłem oraz zielnik. Ta, pamiętam jak to matka się wkurzała: "Ja mam ci wszystko robić?! Choć mi pomóc z tymi liściami ( no chyba nie powiecie, że mówicie "liśćmi" ? )! )  Poza tym jeszcze parę podręczników i nut... 
Na samym końcu znalazłem kilka zeszytów, każdy zapisany tylko po części. Były tam wszystkie myśli, które czasami z nudów przelewałem sobie na papier, mniej więcej do drugiej gimnazjum. Wśród znajdowało się także parę wierszy... Kurde, i znowu wspomnienia. Ale te może lepiej już sobie zachowam? :) W każdym razie pomyślałem, że po co się będą te teksty marnować. Pisane były jak miałem max. czternaście lat, a więc gdy byłem szczylem, najprościej rzecz ujmując. Nie są więc pierwszej jakości, ale co tam! Znowu będzie się można trochę pośmiać. Ja sam miałem z ich czytania ogromną radochę. 

Wiersz nr 1 - Nie było tytułu, więc nadam go teraz ( postaram się odwzorować mój dawny sposób myślenia ) - " O dziewczynie "

Tak, pod rozgwieżdżonym niebem, 
Tuż przy ognisku płonącym
Z nieposmarowanym chlebem
I karczkiem w ręku gorącym.

Pośród odgłosów jeziora, 
Między szumem drzew wiekowych, 
Gdzie zdarta przez bobry kora, 
Na małych kocach brązowych.

Tam ja jestem, a obok mnie ona
Dziewczę, przy którym chcę skonać.
Biorę więc gitarę w rękę,
Miłosną grając piosenkę

Opowiadam o naturze,
I tak gram coraz dłużej,
Słucham lubej serca bicia, 
A ona przy mnie zasypia... 


Wiersz nr 2 - "Miłość" - Oryginalne, nie? Ciężko się domyśleć, o czym będzie.

Chciałbym przeżyć miłość,
Bo jest piękna.
Chciałbym przeżyć miłość,
bo jest wdzięczna. 

Chciałbym przeżyć miłość, 
dla miłości samej. 
Chciałbym przeżyć miłość,
dla tych chwil nad ranem.

Ciekawi mnie uczucie, 
I duchy z nim krążące
To w sercu ukłucie,
Kończyny paraliżujące. 

Ciekawi mnie ta senność,
I oczy zamglone.
Także szara codzienność,
Mity o niej stworzone.

Czy wszystko jest cudne,
A może i brudne?
Czy tak jak w książkach,
Albo cierpienia bolączkach?

Czy jest może miłe,
Lub często zgniłe?
Czy jest radosne,
A może umiera na wiosnę?

Chciałbym przeżyć miłość
I ją w sobie nieść.
Ja nie chcę przeżyć miłości,
Chcę z nią przez życie przejść. 



Wiersz nr 3 - "Moja ojczyzna" - zdaje się, że wygrałem tym jakiś konkurs kiedyś :p

Moja ojczyzna, 
To moje miejsce
Coś, co nie zginie,
Co wzbudzi wspomnienia.
Uwolni dumę,
Wyzwoli patriotyzm.
Moja ojczyzna,
To przeżyte dzieciństwo,
Najlepsze lata życia,
Wśród tego, co kocham.
Moja ojczyzna to ja,
Tam, gdzie moje miejsce.
Gdzieś, gdzie płonie ogień,
Przywracający myśli 
Dawnych dni
Serce rozpalając dumą,
A oczy napełniając łzami. 


No, to są te teksty, które zachowały jeszcze w miarę porządny kształt. Aż mnie naszło, żeby znowu coś takiego napisać... :)

Podsumowując, fajnie jest czasami zrobić taki przegląd zakurzonych rzeczy, których od lat się nie używało i powspominać stare dzieje. Jak to pięknie zostało wyrażone w ostatnich kadrach "Ostatniej podróży do Dawson" autorstwa Dona Rosy ( komiks o disneyowskich kaczkach - mówi Złotka O'Gilt, ukochana Sknerusa z czasów gorączki złota ):
- Chłopcy! Wasz wujek byłby wspaniałym kaczorem, nawet gdyby nie został miliarderem. Jednak kiedy przybył do Klondike, już był bogaty. Każdy jest bogaty, jeśli kocha swoją pracę i ma takich wiernych przyjaciół i krewnych jak wy. Ale największe bogactwo Sknerusa to jego wspomnienia. Wiecie co? Wspomnienia są jak te czekoladki. Zamrożone w czasie i niezmienne. I zawsze tak samo słodkie!

Na koniec, co by zrobiło się jeszcze bardziej nastrojowo i sentymentalnie, cudowny utwór z płyty "Imaginaerum" Nightwish ( jak najbardziej z sentymentalnym tekstem ): 




 :)

   

1 komentarz:

  1. Oooo czyli nie tylko u mnie była pamiętna pani W ;) do dziś pamiętam te uwagi np: " uczennica jeździ po klasie na krześle i śpiewa wymyśloną przez siebie piosenkę, nie reaguje na moje uwagi i obraża mnie w tekście utworu"

    OdpowiedzUsuń

Napisz, co o tym wszystkim sądzisz:) Zapisz się w tym szalonym blogu:)

P.S Zachęcam do reklamowania swoich blogów w komentarzach, ale w zamian za to oczekuję reklamy mojego bloga na waszych;) Zachęcam również do dodania bloga do obserwowanych, jeśli spodobały się wam te wypociny:) Z prawej strony pojawiła się także zakładka " Dodaj do " - możecie pomóc w promocji bloga dodając go do takich serwisów jak np. wykop.pl czy gwar.pl:) Również się nie obrażę:D