wtorek, 14 lutego 2012

Metalowiec a dyskoteka

W ubiegłą sobotę pierwszy raz w życiu pojechałem z kumplami do Pietni, gdzie znajduje się sławny skądinąd Discoplex A4 ( cholera, późno trochę zacząłem, w sumie w lipcu mi stuknie siedemnastka ). Okazało się, że taka dyskoteka to wcale nie mały wydatek. Wpierw kierowca zgarnął od nas po dwie dychy za transport, ale to mu akurat wybaczam, bo trochę kawał facet miał. Później za wejście skasowali kolejnych piętnaście złotych. No i oczywiście konieczny był zakup jakichś trunków, bo tak sucho to średnio się tańczy. W sumie wyszło tego jakieś pięć dych.

Cała wyprawa zaczęła się o godzinie dziewiątej wieczorem ( " chyba nie rano ", tak, wiem ), kiedy to wszyscy w piątkę stawiliśmy się koło sklepu w moim mieście. Po wypaleniu przez szanownych kolegów zwyczajowych fajek wsiedliśmy w auto i ruszyliśmy.
Ledwo wyjechaliśmy z miasta ( tej wsi z prawami miejskimi  ) a ci już wyciągnęli jakiegoś krupnika w siedmiuset mililitrowej butelce, 0,7 znaczy się. Nooo, to nieźle się zapowiadało. Nim przejechaliśmy połowę drogi, wszyscy byli już nawaleni w trzy... zadki. Oprócz mnie i kierowcy, rzecz jasna. Wiem co myślicie. Nie pił, to pewnie jakiś dziwak. Kusiło, pewnie, że kusiło, ale se pomyślałem, że głupio by tak było od razu po pierwszej większej imprezie przyjść narąbanym do domu. Jeszcze będę miał na to mnóstwo czasu ( w lipcu siedemnastka ).
Tak więc w końcu dojechaliśmy do tej Pietni. Wstawieni, ale szczęśliwi. Od razu postanowiliśmy kupić bilety, a właściwie takie jakieś świecące pod lampą UV pieczątki na ręce, żeby potem nie było tłumów. Musieliśmy czekać, aż się impra rozkręci przecież.
Wbiliśmy około godziny dziesiątej. Nie powiem, dyskoteka bardzo fajna. Duża, przestrzenna, z miła atmosferą i klimatem. Tylko ludziów jak mrówków Gdy zaczęliśmy się bansować na parkiecie nawet ręki nie dało się wystawić, aby kogoś nie walnąć, a tego z pewnością nie chcieliśmy. O zadymę bardzo łatwo. Nie chodzi o to, czy byś dostał, czy nie, ale z klubu by cię wywalili i koniec z marzeniami o wielkiej bibie.
Po pierwszych tanecznych szlifach postanowiliśmy trochę się dotlenić.Ja, jako że nie palę, nieco się w tej palarni dusiłem od gryzącego dymu. Ale to były tylko dwie fajki, więc szybko niewygodne dla mnie miejsce opuściliśmy. Teraz z kolei udaliśmy się do baru. Gdy spojrzałem na te piękne, lśniące zimniuteńkie piwa aż mną zatrzęsło. Cóż, musiałem skapitulować i kupić butelkę. Zimny Lech. To jest to!
Gdzieś po dwunastej znów wbiliśmy się na parkiet, tym razem pozostając tam przez dłuższy czas. Ja byłem na trzeźwo i ogarniałem, z kim tańczę i co robię, nie można jednak było tego powiedzieć o jednym z moich kumpli. W czubie miał już porządnie. Znalazł sobie jakąś laskę, przy samej scenie gdzie nakręcali imprę didżeje i zaczął ją tulić. Z czasem przeszło to w lizanie. A potem ona mu zaczęła robić malinkę... Jak się bawić, to na całego, a jak!
Dodatkowego smaczku całej tej zabawie nadawał fakt, że w klubie kręcono teledysk. No ale cóż, nie kręcili nas, tylko profesjonalnych aktorów. A było tak blisko...

Podsumowując ten krótki chyba post, stwierdzam, iż metalowiec na dyskotece z powodzeniem może dać sobie radę. Kit że ( może  trochę nieskromnie powiem ) ja  jednak ten lekki dryg do tańca i robienia show mam, przez co miałem łatwiej. Ale widziałem tam również kolesia, który miał włosy długie do pasa i ruszać się nie potrafił kompletnie, a bawił się świetnie. Parafrazując przytaczanego w którymś z wcześniejszych postów Peję, nie samym metalem człowiek żyje. W tym poście nie chodziło mi o dokładne opisanie dyskoteki i o to jak się tam nawalili. Chciałem właśnie pokazać, że nie ważne jakiej jest się przynależności subkulturowej czy jakiejkolwiek innej, bawić się też trzeba umieć. Apeluję więc do tych najbardziej zatwardziałych anty - dyskotekowców, aby choć raz się na taką imprezę wybrali. Wierzcie, bansować się w koszulce Iron Maiden to żaden problem. Gwarantuję, że się wam spodoba, tak jak spodobało się mi:)                                                                                                                                                                         
P.S Nie wymieniam żadnych nazwisk ani osób, żeby ktoś kto będzie czytał te słowa sobie czegoś nie pomyślał. No bo jeśli to będzie czytać czyjaś mama przykładowo to mógłby się wywołać niezły sajgon. Prawdą jest, że palili i pili ale prawdą również jest, że nie wszyscy tak postępowali. Tak więc kto się bawił na trzeźwo, a kto nie, lepiej zachwam dla siebie:) 

6 komentarzy:

  1. Brawo, niezły wpis tylko z tą malinką to troche przesadziłeś ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wogóle. "Skała" wszystko widziałem i potwierdzam wersję Pawła xDD A co do wpisu to naprawdę nieźle ci poszło ;]

      Usuń
  2. Nie jesteś pierwszym metalem, który się wybrał na dyskotekę ;)
    Nie rozumiem czym się chcesz pochwalić, ale skoro Ci się podobało to fajnie. : )

    OdpowiedzUsuń
  3. Milczarek, ty pało!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahaha ! No nie mogę ! :DD Że Ty niby nie piłeś ?! Kto w samochodzie z nami 0.7 walił ? Poza tym na stronie Discoplexu widać jaki byłeś "trzeźwy' :DD xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiści jesteście... 0,7 na 4 czy tam na 3 i wszyscy nawaleni. Dajcie sobie spokój. Frajerzy, małolaty zajebane, wielkie kozaki. Pewnie Rybol, Dronka i inne tego typu frajery z Toba.

    OdpowiedzUsuń

Napisz, co o tym wszystkim sądzisz:) Zapisz się w tym szalonym blogu:)

P.S Zachęcam do reklamowania swoich blogów w komentarzach, ale w zamian za to oczekuję reklamy mojego bloga na waszych;) Zachęcam również do dodania bloga do obserwowanych, jeśli spodobały się wam te wypociny:) Z prawej strony pojawiła się także zakładka " Dodaj do " - możecie pomóc w promocji bloga dodając go do takich serwisów jak np. wykop.pl czy gwar.pl:) Również się nie obrażę:D