niedziela, 8 marca 2015

Kilka przemyśleń w aspekcie biznesowym

Oglądam sobie właśnie ze współlokatorem 35-lecie Perfectu w Polsacie ( najpewniej ku wyraźnemu niezadowoleniu sąsiadki, której 70 stopniowy volume na telewizorze może się wydać nieco przesadzony. My tak nie uważamy. ) i nagle dzwoni do mnie matka. Banalna historia, powiecie. Zaczyna się jak tysiące najzwyczajniejszych opowieści. Otóż, każda ciekawa historia zaczyna się nieszczególnie. Wszak czerwony kapturek wpierw zwyczajnie szedł sobie lasem, a potem zeżarł go wilk, dołączając do tego babcię. Spiderman też był przeciętniakiem, aż nagle ukąsił go napromieniowany pająk i nagle Mr. Parker został światowej sławy superbohaterem. Wróćmy jednak do naszej historii. No więc dzwoni sobie ta moja mama i zaczyna do mnie mówić ( w sumie jakby się tak zastanowić, telefon właśnie do tego służy ). Nie były to jednak słodkie kawałki w rodzaju: "Co u ciebie słychać?", "Jak tam synuś?", tylko regularny pojazd z grubej rury! A konkretnie... pretensje co do wrzucanych przeze mnie od czasu do czasu postów na fejsie. Ja rozumiem, jakby się przyczepiła co do tego, że nie jestem jak Bill Gates, Steve Jobs i nie myślę już o założeniu własnej firmy, tylko wciąż kiszę się na tych kompletnie nieprzyszłościowych studiach. Ale nie. Musiała się dowalić - ni z gruchy, nie z pietruchy - do nic nie znaczących postów na fejsie! Wiecie, co było dalej? Ano tak - padło pytanie: "A piszesz coś jeszcze na tym blogu?". Chciałem coś powiedzieć, ale się powstrzymałem... 

Pozwólcie, że niesamowicie płynnie przejdę w tym momencie do nieco innego, acz jakże świetnego tematu ( mam wrażenie, że to zdanie jest kompletnie bez sensu. Brak mi formy, cholera. Muszę zwiększyć częstotliwość pisania i się znowu wyrobić chyba. ). Otóż, jak wam jeszcze nie wiadomo, jakiś czas temu zacząłem działać trochę w firmie powiązanej z systemem Multi Level Marketingu. Świetna rzecz - zarobić można ładny pieniądz, a jak się przyłożysz, to i auto ci dadzą, i wypłatę w postaci pięciu cyfr dostaniesz,. Wiecie, taki Forbes przewiduje, że maksymalnie do pięciu lat prawie każdy w jakimś MLM będzie siedział, więc coś jest na rzeczy. W każdym razie dzisiaj właśnie mieliśmy z kumplami marketingowcami takie jedno genialne szkolenie, jak działać w tym biznesie. Prowadził je człowiek nazwiskiem Dariusz Holeniewski - generalnie szycha w branży. Koleś w trzy lata dorobił się wspomnianych wyżej auta i godnych pozazdroszczenia zarobków. Najbardziej w tym całym jego dwugodzinnym wystąpieniu spodobała mi się pierwsza jego część, o której momentalnie przypomniałem sobie, jak zadzwoniła do mnie mama. Mr. Holeniewski mówił bowiem o pracy na etacie i pracy na własny rachunek. O różnicach, plusach i minusach. Rozrysował tzw. "schemat życia", w który uwikłany jest ok. 90% ludzi na tym świecie, w większy lub mniejszy sposób. Spójrzcie, jak wygląda - lub będzie wyglądać - życie prawie każdego z nas: Szkoła - Studia/ lub ich brak - Praca - Emerytura. BOOM! Nie powiecie mi, że tak nie jest. Każdy z nas chciał kiedyś zostać gwiazdą rocka, mieć własną firmę, być pisarzem, aktorem itp., itd. Powiedzcie mi tylko, dlaczego nikt tego uczynił? To ja wam powiem: Stchórzyliście. Baliście się postawić w pewnym momencie wszystko na jedną kartę, baliście się być lepszymi od innych, bogatszymi. Nie powiecie mi, że tak nie było ( Notatka nr. 53 w notatniku, którego nie prowadzę - użycie słowa "powiem" zbyt gęsto, nawet w różnorakich przypadkach czy konfiguracjach wygląda bardziej żałośnie i wskazuje na brak umiejętności pisarskich autora, niż wzbudza potrzebny uśmiech na twarzy ). Pomyślcie, co odparli wam rodzice, kiedy mówiliście im, że chcecie zostać kimś wielkim? Mieć firmę, zespół muzyczny? "Dziecko, ty idź się lepiej poucz!", "Ty byś tylko o pieniądzach myślał. Pieniądze to nie wszystko!" "Pomyśl lepiej, na jakie studia pójdziesz". Wiecie, dlaczego tak mówili? Bo ludzie boją się mówić o pieniądzach! No bo jak to tak: co sąsiedzi pomyślą, jak będziesz zarabiał tak dużo? Będę gadać za plecami, że na pewno ukradł, że to krętacz, a może nawet diler. Poza tym własna działalność jest strasznie niepewna. Widzisz, synu, co się dzieje! Rynki upadają, waluty lecą na łeb, na szyję, nie masz gwarancji, że twoja firma przetrwa! Na etacie to masz przynajmniej pewną pracę ( to dosłowny tekst mojej babci, serio! ), nie musisz się martwić. No moment... Skoro twierdzicie, że własna firma to taka ryzykowna sprawa, że może upaść, to po co dla niej pracujecie?! Przecież to jest czysty survival! Koleś prowadzi własną firmę, ryzykuje na każdym kroku, wszystko może mu upaść a my dla niego pracujemy! Kminicie bezsens myślenia? Spójrzmy na inny przykład. Co powie wam większość studentów, jeśli spytacie ich, ile chcą zarabiać po studiach? Proste: Te dwa tysiące na początek byłoby optymalnie. Nie powiecie mi, że tak nie jest. A wiecie dlaczego? Bo tak ich nauczyli! Ci ludzie są tak mocno wryci w schemat, że nie dostrzegają nic poza nim. Tych, którzy mają kasę uważają za wyjątkowych szczęściarzy, krętaczy, ewentualnie ludzi wybranych. Nie, no trzymajcie mnie! Nikt się nie urodził bogaczem ( no, prawie. )! Każdy milioner musiał do swoich pieniędzy dojść wytrwałością i ciężką pracą! Z tymże różnica jest taka - milioner, zanim zaczął zarabiać taką kasę, najpierw nie zarabiał kompletnie nic, a nawet był na ogromnym minusie. Bo musiał coś zainwestować. Etat nie ma takich problemów - masz od razu wypłatę, nic nie inwestujesz, normalnie żyć nie umierać. Dzięki temu możesz utrzymać rodzinę, nie musisz ryzykować. Jasna cholera! A biznesmen to niby nie ma rodziny?! Sami widzicie ten bezsens na bezsensie. 

A jak to się ma do mojej mamy? A no, bo pomyślałem, co by ta moja kochana rodzicielka mówiła, jakbym przez te sześć lat pisania tego bloga był mniej leniwy, bardziej konsekwentny i zaczął naprawdę na nim zarabiać ( wiecie, zarobki na poziomie 30 zł odkąd uruchomiłem programy partnerskie pod koniec zeszłego roku szału nie robią )? Najpewniej byłoby jeszcze gorzej. Zajmij się normalną pracą, a nie takie pierdoły piszesz. Co ty z siebie robisz?! Dobra. A jakbym był jak przykładowo Kominek albo obywatel Szafrański? To już w ogóle koniec świata. Skąd ty możesz zarobić taką kasę na tym blogu?! Za te wszystkie pierdoły co ty wypisujesz?! I co, może mi jeszcze powiesz że studia rzucisz?! Otóż obywatel Szafrański, mając żonę i dwójkę dzieci rzucił pracę na etacie, żeby prowadzić bloga. Dzięki temu, że poświęcił się pisaniu postów w pełnej krasie osiągnął zarobki średnio 20 tys. miesięcznie, a za najlepsze posty to nawet i 60 tys. wychodziło. Ale matka dalej by mówiła, że wypisuję głupoty i nie ma sensu tego robić, bo to wstyd, hańba i sąsiedzi się śmieją. I wy się dziwicie, że tyle ludzi zapierdziela dzień w dzień do nudnej pracy, której nie cierpi?! A co mają robić, skoro wszyscy wokół mówią im że tak jest dobrze, że w życiu trzeba pracować żeby mieć pieniądze?! Trzeba - ale z głową. Można pracować wszędzie - w biurze, w domu albo w hamaku na hawajach. Można pracować całe życie po osiem godzin dziennie, można przez kilka, kilkanaście lat pracować po czternaście - szesnaście i potem nie musieć w ogóle, jeśli nie będziesz chciał. Wszystko zależy od twego nastawienia, zaangażowania i przede wszystkim tego, czy będziesz miał odwagę wyłamać się ze schematu. Dobra, przyznaję. Ja nie pracuję jeszcze po czternaście godzin dziennie. Wiem jednak, że ze schematu można się wyłamać. I to jest dobry początek! Trzeba tylko pamiętać, czym jest krzywa zapominania Ebbinghausa i wtedy wszystko idzie lepiej. 

P.S. Ciekawym, jak wiele tęskniło za kolejnym postem... :)

5 komentarzy:

  1. Zgadzam się, człowiek tchórzy w najważniejszych momentach życia, wycofuje się, bo nie chce ryzykować, bo ciepła posadka, bo dwa tysiące, bo żona/mąż, bo dziecko, bo co rodzice na to... Smutny los pokolenia, któremu przyszło dorastać i usamodzielniać się w XXI wieku...
    Podoba mi się Twój styl pisania, obserwuję i będę zaglądać tutaj częściej :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://bladezlo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Smutny los pokolenia, któremu przyszło dorastać i usamodzielniać się w XXI wieku..." Bardzo brutalnie sformułowana teza, ale zgodzę się :D dzięki wielkie!

      Usuń
  2. Bardzo podoba mi się ten post, zwłaszcza, że oddaje prawdę tak wiernie, że aż boli. Ludzie często rezygnują teraz ze swoich marzeń, zniechęcani stwierdzeniami typu "Po co chcesz iść na ASP? I co potem będziesz niby robić? Pracować w fabryce okien?"
    Przykre. I przykre, że tyle osób przypomina teraz bardziej mrówki w wielkim mrowisku, niż prawdziwych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Napisz, co o tym wszystkim sądzisz:) Zapisz się w tym szalonym blogu:)

P.S Zachęcam do reklamowania swoich blogów w komentarzach, ale w zamian za to oczekuję reklamy mojego bloga na waszych;) Zachęcam również do dodania bloga do obserwowanych, jeśli spodobały się wam te wypociny:) Z prawej strony pojawiła się także zakładka " Dodaj do " - możecie pomóc w promocji bloga dodając go do takich serwisów jak np. wykop.pl czy gwar.pl:) Również się nie obrażę:D